Nie czuję się bezpieczna

Rozmowa Maksyma Butkewycza z Oleksandrą Dworecką (Hromadske Radio | 13.02.2014)

Oleksandra Dworecka, szefowa Krymskiego Centrum Obrony Praw Człowieka „Akcja”, opowiada o skierowanej przeciwko niej i innym działaczom społecznym z Krymu kampanii dyskredytacji i zastraszania.

Jak zwykle, mamy wiele pytań do obrońców praw człowieka z Krymu w aktualnym kontekście, ale Oleksandra stała się znana daleko poza granicami nie tylko Krymu, ale i Ukrainy, a to za sprawą nieznanych czy może znanych (zaraz się tego dowiemy) „dobroczyńców”. Ludzie ci zaczęli rozpowszechniać informacje w szczególności o niej, które, pozwolę sobie to tak sformułować, nie są komplementami i mogą być wręcz niebezpieczne. Pierwsze pytanie: chodzi tu przede wszystkim o plakaty rozlepiane na ścianach pani domu w Symferopolu, zawierających zdania określające panią jako zdrajczynię Krymu, która ukończyła jakieś szkolenie z ekstremizmu gdzieś w Stanach Zjednoczonych, jest opłacana przez zagraniczne centra itp. Czyli jest to zestaw absolutnie niesłychanych oskarżeń. Co pani może o tym powiedzieć? Kiedy to się stało, jakie przybierało formy i co teraz dzieje się wokół tej sprawy?

Dziękuję za pytanie. W pierwszej kolejności można powiedzieć, że kampania mająca na celu dysdredytację naszej organizacji, w szczególności naszej pracy, bezpośrednio, nie zaczęła się dopiero niedawno. Ona trwa stale, ponieważ celem naszej organizacji jest obrona praw człowiek. Zajmujemy się bezpłatną pomocą prawną i nieustająco stykamy się z problemami [związanymi z – przyp. tłum] organów państwowych. Regularnie pojawiają się artykuły, w których nazywa się nas „grantożercami” itd. Na początku wydarzeń związanych z Majdanem istotnie rozkręcona została taka antykampania,  zatytułowana «Zdrajcy Krymu ». Pierwsze wydarzenia związane z tą akcją miały miejsce już 30 listopada, pierwszego dnia po szturmie Berkutu na Majdan. Wtedy w miejscu zamiekszania moich rodziców, pod ich domem, tam, gdzie spędziłam pierwsze 5 lat mojego życia – na wsi, napisano na asfalcie duży napis. Rodzicom na prywatny adres zaczęły poza tym przychodzić listy podpisane nazwiskami moich przyjaciół. To działo się już 30 listopada. Po wydarzeniach na ulicy Hruszewskiego [w Kijowie – przyp. tłum.] rozpoczęta została kampania związana z ulotkami zawierającymi groźby, które zaczęły się pojawiać w moim mieście, w Symferopolu. Były trzy takie ulotki.

Czyli, jeśli dobrze rozumiem, właśnie wtedy gdy w Kijowie rozpędzono studentów, którzy przyszli na pierwszy Euromajdan, w Symferopolu jednocześnie zaczęto już rozkręcać akcję dyskredytowania waszej organizacji?

To stało się tego dnia. Gdy wstaliśmy rano i dowiedzieliśmy się, co wydarzyło się w nocy z 29 na 30 listopada,  wtedy ja od razu zaczęłam organizować w Symferopolu akcję, podczas której mówiliśmy o bezprawiu w Kijowie. Dokładnie mówiąc, pikietowaliśmy przez radą ministrów [Republiki Autonomicznej Krym – przyp. tłum.] jako przedstawicielstwem prezydenta, za zgodą którego to [rozgonienie Majdanu przez Berkut [przyp. tłum.] się stało  i przed główną komendą krymskiej milicji. Te wydarzenia z pewnością miały związek z tym, co wydarzyło się w tym samym czasie – gdy prowadziłam akcję, moi rodzice zadzwonili do mnie i powiedzieli, co zobaczyli przed domem. A duża kampania – zmasowana kamania dyskredytacyjna – zaczęła się dokładnie w styczniu, po wydarzeniach na ulicy Hruszewskiego. Pierwsza ulotka została opublikowana pod koniec stycznia. Ulotki te nie odnosiły się tylko do mnie, ale i do krymskich organizatorów Euromajdanu, a także członków naszej organizacji. Mogę wymienić ich z nazwiska. To Anatolij i Sergiej Kowalscy, Andriej Szczukin, Olga Onoszkina, Sergiej Arunjan, Denis Macoła, Jewgenij Nowickij (…).Pierwsze ulotki były kolorowe, jaskrawe, z czerwonymi literami, kolejne już tylko czarno-białe. Najwyraźniej pieniądze, jak to zwykle bywa, zostały już rozkradzione albo zaczęły się kończyć i niektóre ulotki drukowano już w taki sposób, że dotyczyły one dwóch osób naraz, przy czym tekst był ten sam.

Pojawiły się pierwsze ulotki – co było na nich napisane? I, może naiwne pytanie: czy one były podpisane, to znaczy kim są owi życzliwi, co je kolportują?

Na pierwszych ulotkach było napisane, że jesteśmy zdrajcami Krymu i wspieramy przestępczy Majdan, a dalej o wszystkich, do których te ulotki się odnosiły, można było przeczytać, że żyją oni na rachunek organizacji finansowanych z zagranicy i przez zachodnie służby specjalne. W ulotce dotyczącej mojej osoby  napisano jeszcze, że przeszłam kursy ekstremizmu w USA.

A propos kursów ekstremizmu w USA – rozumiem, że tam oprócz tekstu były jeszcze i ilustracje. Czy były to zdjęcia pani osoby, czy może jakieś inne? Jak był zilustrowany ten straszny ekstremizm?

Ulotki były anonimowe i oprócz jednej mojej fotografii, która jak gdyby towarzyszyła innym zdjęciom, było jeszcze 6 zdjęć. Były one związane z wydarzeniami, jakie miały miejsce 1 grudnia na ulicy Hruszewskiego i na ulicy Bankowej [w Kijowie – przyp. tłum]. To nie były zdjęcia moje j osoby, lecz zdjęcia podpalonych autobusów, płonących opony i ludzi z łańcuchami na ulicy Bankowej.

To był pierwszy krok, ale nie ostatni. I o ile dobrze rozumiem, to nadal trwa. W jakim stanie [ta akcja – przyp. tłum.] znajduje się teraz? Jaki był ostatni krok? O ile wiem, ta akcja wyszła już poza ramy akcji ulotkowej i zaczęła być prowadzona w innych formach w [różnych – przyp. tłum.] miejscach publicznych, w tym w środkach transportu publicznego, jeśli moje informacje są prawdziwe. Co w tej chwil dzieje się w związku z tą kampanią osobistej dyskredytacji aktywistów i obrońców praw człowieka?

Rzeczywiście, pojawiają się ulotki. Ostatnia ulotka pojawiła się wczoraj i rozklejano ją jeszcze raz w tej dzielnicy, w której mieszkam, w moim domu. Podany jest na niej dokładny adres mojego zamieszkania, z numerem mieszkania. Jest na niej też wezwanie do wygonienia mnie z Krymu i do wrzucania [tych ulotek – przyp. tłum.] do mojej skrzynki na listy (…).

Co do transportu publicznego, to w ostatnią niedzielę moi przyjaciele zaczęli mi opowiadać, że w transporcie miejskim, na ekranach w nowych trolejbusach, wyświetlany jest filmik, który nazywa się „Nie dla pomarańczowego przewrotu!”. Na początu [tego filmiku – przyp. tłum.] wyświetlane jest oświadczenie Mogilewa o stabilności – o tym, że na Krymie wszystko idzie świetne [Anatolij Mogilew – przewodniczący rady ministrów Autonomicznej Republiki Krym – przyp. tłum.]. I potem wyświetlany jest filmik o pomarańczowym przewrocie, w którym pokazywane są różne kadry z Kijowa, a także z akcji Ruchu Narodowowyzwoleńczego – takiej rosyjskiej organizacji, która ma tu swoją jaczejkę na Ukrainie. Pojawiają się w nim też zdjęcia uczestników Euromajdanu, a także ich nazwiska, z informacją, że są oni zdrajcami Krymu. Te filmiki wyświetlane są w trolejbusach. W ciągu ostatnich czterech dni pokazywano je też w centrum miasta, (…) na placu Sowieckim. Jest tam taki ekran na kole, z czterech stron można go oglądać, i tam wyświetlano ten filmik. Dźwięk zagłuszaje przejeżdżające obok samochody, ale najważniejszy jest przekaz wizualny. Są to zdjęcia, nazwiska i jakieś straszne kadry. Wystąpiliśmy z zapytaniem w sprawie tych wydarzeń. Dziennikarze zapytali kierownictwo krymskiego taboru trolejbusowego, kto zamówił ten filmik.  Mówiąc szczerze, nawet mnie zdziwiło, że władza nie próbuje szczególnie ukrywać [że to ona stoi za tą sprawą – przyp. tłum.], bo zamawiającym okazał się być Komitet ds. Informacji przy Radzie Ministrów Republiki.


Czyli otrzymali otrzymali informację, że to władze Krymu zamówiły ten filmik, w którym pani jest przedstawiona jako zdrajczyni Krymu?

Tak. Kierownik krymskiego taboru trolejbusowego powiedział, że zamawiającym był Wadim Wołczenko, przewodniczący tego komitetu.

Zanim zadam następne, moim zdaniem logiczne pytanie, chciałbym zadać pytanie bardziej osobiste – jak czuła się pani po tym, jak pani zdjęcie, kilka zdjęć – różnych, pani domowy adres, zostały podane do publicznej informacji wraz z obwinianiem pani o zdradę, o udział w aktach przemocy? Czy pani czuje jakieś zagrożenie, czy to, co się dzieje wokół pani, to po prostu coś zwyczajnego? Prawdę mówiąc, próbuję wyobrazić sobie siebie na pani miejscu i nie za bardzo to nie wychodzi. Jak się pani czuje?

Rzeczywiście, dla mnie to nietypowa sytuacja i dlatego jest ona dla mnie dość nieprzyjemna. Co więcej, rzeczywiście boję się o swoje bezpieczeństwo, ponieważ nie czuję się na siłach do przeciwdziałania przemocy. Nie mam osobistej ochrony, nie żyję za siedmiometrowym płotem – dlatego jest mi nieprzyjemnie. Rzeczywiście może być niebezpiecznie. Nawet, jeśli ci ludzie, którzy rozklejają te ulotki, nie mają na celu osobiście uczestniczyć w aktach przemocy, to my nigdy nie możemy wiedzieć, przeczyta te ulotki przeczyta i jakie wnioski z nich wyciągnie, ani w jakim stanie będzie ten człowiek. A jeśli będzie on dysponować prywatnym domowym adresem, zdjęciami, imionami, nazwiskami, to ja sądzę, że niebezpieczeństwo przemocy może być. I nawet jeśli to nie będą te osoby, które uznają za swoje zadanie rozklejkanie tych ulotek. Z tego powodu w ustawie „O obronie danych osobowych” mowa jest o tym, że sama groźba zabójstwa także jest niebezpieczna, bo może zachęcić innych do przemocy. Co do filmików, które wyświetlane są w trolejbusach, to stwarzają one jeszcze większe niebezpieczeństwo, ponieważ pod znakiem stoi możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności tych ludzi, którzy te filmimi zamawiają. Uwzględniając to, że śledztwo znowu będą prowadzić organy władzy, które niestety znajdują się u nas na Ukrainie. Ale myślimy, w jaki sposób to zrobić i jak bronić siebie w przyszłości. Bardzo nas cieszy i podtrzymuje na duchu duża kampania solidarności z nami, jaka ma miejsce na Ukrainie. Jest ona bardzo spontaniczna. Po tym jak na facebooku opublikowany został artykuł i zdjęcia tych ulotek, ludzie zaczęli o tym mówić, a także o tym, że opowieści o strasznych banderowcach i temu podobne historie mają na celu podzielenie Ukrainy. Bardzo wielu ludzi proponuje mi, że mogę u nich mieszcząc – w Ługańsku, Doniecku, Lwowie i Łucku, i za granicami Ukrainy, jeśli ja będę uważać, że sytuacja na Krymie jest dla mnie zbyt niebezpieczna.

Co do filmików w środkach transportu: otrzymaliście informację, kto je zamówił. Planujecie w związku z tym podjęcie jakichś działań prawnych?

Będzie u nas na pewno duża kampania, która związana jest…w pierwszej kolejności złożymu skargę na tych, którzy rozklejali ulotki, do komitetu obrony praw konsumentów, ponieważ w tym przypadku chodzi o wykorzystanie bez naszej zgody naszych zdjęć. Złożymy także skargę na milicji w sprawie gróźb, które otrzymujemy. Po ostatnich oświadczeniach władzy, że te filmiki są wyświetlane z tego powodu, że nasza organizacja zajmuje się działalnością ekstremistyczną, planujemy też wytoczyć zwykły pozew cywilny.

Ja poznałem pani nazwisko niedawno dzięki informacji ukraińskiej organizacji obrony praw człowieka, właśnie w związku z tym incydentem. Czy kampania solidarności, o jakiej pani mówiła, ma miejsce tylko na Ukrainie, czy może ktoś zabierał głos w tej sprawie także za granicą?

Tak, osobne oświadczenie wydała organizacja, która zajmuje się obroną praw obrońców praw człowieka – Front Line Defenders. Jest to międzynarodowy front obrony obrońców praw człowieka. (…). To jest na pewno ważne, to nas cieszy. Oni starają się nas wspierać na poziomie międzynarodowym (…). Wydali osobne oświadczenie w związku z moją sytuacją, aby zwrócić uwagę, że obrońcy praw człowieka potrzebują osobnej ochrony, ponieważ znajdują się w trudnym położeniu.


Właśnie w związku z tym, we mnie, w mieszkańcu Kijowa, w człowieku, który teraz z panią rozmawia, pojawia się pytanie: dlaczego krymskie władze, władze Symferopola (…) wybrały taki sposób nacisku na aktywistów i czy to ma związek w ogóle z reakcją na Euromajdan, na to, co ma miejsce w różnych regionach Ukrainy? I generalnie jak do obrońców praw człowieka z Symferopola ma się to, co dzieje się na Euromajdanie w Kijowe?

Rzeczywiście, Krym jest dość oddalony od Kijowa. Krym istnieje raczej osobno i wiele decyzji zapada bezpośrednio na jego terytorium. Ludzie nie muszą często odwiedzać stolicy w celu załatwienia czegoś związanego z pracą czy sprawami osobistymi i dlatego nie zawsze mają możliwość osobistej weryfikacji informacji podawanych na Krymie. Po drugie, duża część ludności Krymu jest rosyjskojęzyczna i ci ludzie są przyzwyczajeni do oglądania rosyjskiej telewizji, czytania rosyjskiej prasy, a więc ich szanse na otrzymywanie niejednostronnych, obiektywnych informacji są mniejsza. Ale akurat w moim otoczeniu ludzie czytają ukraińskojęzyczną prasę. Warto zauważyć też, że na Krymie od dawna nie ma żadnej miejscowej elity, która mogłaby bronić interesów mieszkańców i mówić o ich interesach. Krym jest bardzo różnorodny – jest tu obecna nie tylko ludność rosyjskojęzyczna, ale i krymscy Tatarzy, którzy publicznie wspierają Euromajdan. Wbrew temu, czego można się było spodziewać, Euromajdan na Krymie zaczął się już 24 listopada. Od tamtej pory są tu aktywiści i ciągle, systematycznie, organizowane są akcje. Ludzie wychodzą na ulice, wspierają. Wiadomo, że to nie jest wsparcie masowe, ale nie jest ono monolityczne także i w tych regionach, o których mówi się, że wszyscy wspierają tam Majdan. Oprócz tego chcę powiedzieć, że przy całej tej kampanii  moi sąsiedzi nadal utrzymują ze mną kontakt,  pomimo tego, że na moim domu ciągle wieszane są ulotki (…)

 

Pytanie o charakterze spekulatywnym: czy według pani taka reakcja na pani działalność to raczej wykonywanie pewnych poleceń, rozporządzeń i instrukcji, czy wynika ona ze strachy przed tym, że takich ludzi jak pani będzie więcej?

Po pierwsze, uważam, że chodzi tu o próby przypodobania się władzy w Kijowie. Na Krymie powstał bowiem ruch o nazwie «Stop Majdan», do którego początkowo weszli wszyscy członkowie zarządu młodzieżowego, urzędnicy, i to są tacy ludzie, którzy są bardzo blisko władzy, aczkolwiek udają, że są ruchem obywatelskim. Zorganizowali konferencję prasową w lokalu, w którym konferencje prasowe organizują tylko ludzie z obozu władzy, normalmnie wynająć ich się nie da. W centrum miasta powstało siedem punktów koordynacyjnych tego ruchu, dlatego myślę, że władza chce pokazać, że się „stara”, jak to uwielbia mówić. (…)

Po drugie, nie powiedziałabym, że mieszkańcy Krymu masowo popierają Majdan, to nie jest to główną ideą. Generalnie rzecz biorąc, mieszkańcy Krymu są zajęci tym, aby utrzymać swoją rodzinę, aby zatroszczyć się o własne życie. Na pewno ważne jest, aby wspomnieć, że teraz są takie kategorii ludzi, którzy są w stanie dostosować się do panujących obecnie warunków, i tacy, którzy nie są w stanie się dostosować.  Są ludzie, którzy już wiedzą, dokąd zanieść łapówkę, jak się dogadywać, co robić – i oni nie chcą zmian, bo jak przyjdzie ktoś nowy, to z nimi będzie trzeba się na nowo się dogadać, coś przemyśleć, zmienić nawyki myślenia. Popierający Euromajdan to natomiast z pewnością ludzie, którzy nie potrafią żyć komfortowo mając takie władze.

Bardzo dziękuję. Rozmawialiśmy z Oleksandrą Dworecką, szefową Krymskiego Centrum Obrony Praw Człowieka „Akcja”. Głównym tematem naszej rozmowy była kampania ulotek i video-ogłoszeń w środkach transportu publicznego dotycząca aktywistów z Krymu, w tym jej. Na sam koniec przeczytam po prostu fragment ulotki znalezionej w budybku, w którym mieszka Oleksandra.

„Zdrajcy Krymu. Wasza sąsiadka, Dworecka Aleksandra….” – dalej podany jest adres domowy z numerem mieszknia – „pracując w organizacji społecznej i utrzymując się z pieniędzy Departamentu Stanu USA i europejskich służb specjalnych zdradziła interesy mieszkańców Krymu. Wspierając akcje tak zwanego «Euromajdanu» próbuje razem z innymi zdrajcami Krymu za pieniądze chojnych zagranicznych sponsorów zakłócić pokój i ład na półwyspie. Wrzućcie tę ulotkę do jej skrzynki na listy – aby tym samym potwierdzić, że jesteście przeciko zdrajców naszego Krymu” – dalej napisanych jest jeszcze kilka haseł, w tym: „wyrzucić zdrajców Krymu z terytorium Krymu”.

Ciesze się, że mogę potwierdzić, że Oleksandra znajduje się zdrowym i bojowym nastroju, ale aczkolwiek wolelibyśmy rozmawiać z nią na inne tematy.


Rozmowa odbyła się w języku ukraińskim i rosyjskim; publikacja na stronie KOSzU za zgodą redakcji Hromadske TV

Tłum. Katarzyna Chimiak

Tekst i podcast wywiadu: https://soundcloud.com/hromadske-radio/13-02-2014-1

Informacja o działalności Krymskiego Centrum Obrony Praw Człowieka „Akcja” (w języku ukraińskim): http://hr-activists.net/organizations/krimskii-pravozakhisnii-tsentr-d-ya

Informacja o kampanii skierowanej przeciwko Oleksandrze Dworeckiej na stronie organizacji Front Line Defenders (w języku angielskim): http://www.frontlinedefenders.org/node/24857