Nie potępiam „Prawego Sektora”

Myrosław Marynowycz (Polonews | 02.02.2014)

Mirosław Marynowycz, obrońca praw człowieka, były dysydent, przewodniczący ukraińskiego oddziału Pen Clubu, prorektor Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego we Lwowie odpowiada na pytania Eugeniusza Biłonożko z portalu Polonews.

 

– Proszę popatrzeć, jedna część polskich polityków wypowiada się za sankcjami. Z innej strony, minister spraw zagranicznych Sikorski akcentuje, że sankcji nigdy do niczego dobrego nie doprowadziły. Powinniśmy rozmawiać, prowadzić dialog. Z resztą, dialog prowadzony był nawet co do kapitulacji Hitlera, dialog jest zawsze obecny. Co jest dialogiem we współczesnej Ukrainie?

– Póki co dialog jest prawie że profanacją ze strony władzy, wysiłkiem w każdy możliwy sposób oszukać. Rozumiem, że podczas dialogu każda strona chce wygrać. To jest naturalne. Nie obwiniam władzę w tym, że ona chce wygrać. Tylko jakimi metodami? Jak to się odbywa? To jest stały wysiłek żeby wykorystać lub oszukać, zrobić drugą stronę słabszą po to, żeby wygrać i zadusić w całości drugą stronę. Zadusić, zniszczyć… Tego nie przyjmuję.

– Dobrze. Jest to pytanie teoretyczne. Teoretycy komunikatywnej filozofii albo filozofii dialogu (Apel, Habermas, Buber) mówili o konieczności rozmowy jako takiej i o tym, że powinniśmy słyszeć drugą stronę, powinniśmy przebywać w jednej płaszczyźnie kół dyskursyjnych itd. Teoretyczne pytanie: czy na tą chwilę dialog jako zjawisko w polityce ukraińskiej jest możliwy? Czy strony w ogóle przebywają w jednej płaszczyźnie między sobą? Czy ufają sobie? W której chwili oni potrafią wyjść na tę płaszczyznę? Takie absolutne teoretyczne uogólnienie jest ciekawe.

– Powiem tak: reguła sumy zerowej póki co bardziej odpowiada naszej kulturze politycznej, aniżeli reguła kosztu dodanego. Więc nie oczekuję, że my w jednej chwili, tuż odrazu będziemy gotowi, a dialog buduje się właśnie na tej drugiej regule. Natomiast jeśli porównywać gotowość władzy i gotowość opozycji, nawet Majdanu, bo to jest dla mnie ważniejsze, Majdan jest rozgniewany, lecz Majdan nie jest złośliwy w głębokości siebie, Majdan dobrze rozumie potrzebę kompromisu, przynajmniej tak ja to odczuwam. On bardzo nie chce być oszukany, nie chce, żeby nim ktoś manipulował, lecz Majdan jest przygotowany do tego, że jakichś kompromisów trzeba będzie osiągać. Natomiast władza tego nie rozumie. Władza więcej stoi na zerowej sumie, niż Majdan.

– Wtedy znów, pytanie teoretyczne. Teoretycy mówią, że jeśli drugiej strony się nie słyszy, ona udaje się do tych metod albo zaczyna mówić takim językiem, który zaczynają słyszeć. Przykładów jest mnóstwo. Terroryzm, jak niektórzy mówią, jest sposobem komunikowania tymi środkami, dzięki którym możemy zostać usłyszeni.

– Myślę, że w tej chwili słowo „terroryzm” – to zbyt ostre słowo w ukraińskich warunkach, lecz, powiedzmy, ja – obrońca praw człowieka i ja – człowiek, który dotrzymuje się świadomego oporu bez przemocy. Jednak nie potępiam „Prawego sektora” za to, że on rozpoczął inną fazę Majdanu. Nie potępiam, ponieważ on dosyć długo czekał: to były dwa miesiące, kiedy od władzy oczekiwały się jakieś kroki w stronę narodu. Jeśli władza postrzegała ten opór Majdanu, który odbywał się bez przemocy, któremu nie towarzyszył, niestety, normalny polityczny plan ze strony opozycji – to poderwało opór bez przemocy, jeśli oni, doczekawszy się, zobaczywszy, że to nie zapracowało, wzięli się za inne metody – więc nie wymawiam im.


Całość (wersja polska i ukraińska): http://polonews.in.ua/wywiad-interv-yu/marynowycz-nie-pot-piam-prawego-sektora.html