Hańba Rosji

Adam Michnik (Gazeta Wyborcza | 03.03.2014)

Podziw i gniew towarzyszą nam w tych ponurych i pełnych napięcia godzinach. Podziwiamy rozumny umiar, determinację oraz zmysł odpowiedzialności ukraińskiego społeczeństwa i władz. I ogarnia nas gniew, kiedy obserwujemy imperialną agresję polityki wielkorosyjskiej w stosunku do Ukrainy.

Oburza nas i brzydzi pełna kłamstw, hipokryzji i buty retoryka nie tylko rosyjskich polityków, dyplomatów i propagandystów. W polskiej pamięci odżywają dawne obrazy. Szef MSZ Radosław Sikorski zauważył, że „Rosja nigdy nie najechała na Polskę, tylko zawsze 'przychodziła z pomocą’ mniejszościom narodowym i religijnym”.

Tak właśnie było w epoce carycy Katarzyny, gdy brała ona pod swą protekcję mniejszości religijne w Rzeczypospolitej, a w istocie by realizować podział i rozbiory; tak było w 1920 roku i w 1939 roku, gdy Rosja brała w obronę lud pracujący miast i wsi oraz mniejszości narodowe przed imperialistycznym i faszystowskim reżimem w Polsce. W 1940 roku Kreml pospieszył z „bratnią pomocą” na Litwę, Łotwę i do Estonii w takim samym celu, a po wojnie – do Budapesztu w 1956 roku, do Pragi w 1968. Potem udzielono jeszcze „bratniej pomocy” ludowi Afganistanu…

Spoglądając dziś na Krym, zdominowany przez rosyjskich żołnierzy i uzbrojonych krymskich separatystów, trudno nie wspomnieć innego polityka, który równie gorliwie troszczył się o swoich rodaków gnębionych cudzoziemskim butem. W 1938 roku Adolf Hitler deklarował konieczność ochrony przez III Rzeszę „10 mln Niemców żyjących w państwach położonych przy ich granicach”, czym wywołał radość Niemców sudeckich i dał sygnał do kampanii propagandowej przeciw Czechosłowacji. W konsekwencji Hitler zażądał przeprowadzenia plebiscytu wśród Niemców sudeckich, co było prostą drogą do rozbicia Czechosłowacji i podporządkowania jej III Rzeszy. Podobną strategię zastosowano po roku wobec Polski.

Historia podboju Czechosłowacji przez Hitlera została dobrze przestudiowana na Kremlu – tak można mniemać, obserwując manewry wobec Krymu. Nie wiem jednak, czy czynownicy Putina pamiętają, czym skończyła się hitlerowska polityka obrony Niemców i ludności niemieckojęzycznej w innych krajach.

Władimir Putin zrewitalizował breżniewowską doktrynę „ograniczonej suwerenności”. Stosował ją już wobec Gruzji, stosuje wobec Mołdawii. Wolno się zastanawiać, gdzie teraz Putin pospieszy z „bratnią pomocą”. Do państw bałtyckich? A może do Kazachstanu?

Lenin – pisma tego autora czytał z pewnością Władimir Putin na kursach w KGB – powiadał, że polityka zagraniczna jest rezultatem polityki wewnętrznej. Inaczej mówiąc: Władimir Putin rozwiązuje problemy Rosji poprzez organizowanie napięć zewnętrznych. Tak było, gdy obejmował władzę na fali wojny czeczeńskiej; tak było w momencie wojny z Gruzją; tak jest i teraz. Widmo Majdanu kijowskiego krąży po gabinetach kremlowskich czynowników – stąd tak ostre reakcje na protesty antywojenne w Moskwie i Petersburgu.

Oczywiście są w Rosji, także blisko Kremla, ludzie rozsądni, którzy powtarzają – trawestując Putina – że kto nie tęskni za Krymem, ten nie ma serca, ale kto chce oderwać Krym od Ukrainy, ten nie ma móz-gu. Niestety, wielkorosyjska ksenofobia bierze górę – wielu ludzi na Kremlu postępuje tak, jakby nie mieli mózgu – o godności nie wspominając. Jedność moralno-polityczna rosyjskiego parlamentu w kwestii użycia wojsk na Ukrainie przypomina epokę triumfalistycznych manifestacji wobec Stalina. A obraz rosyjskiego ambasadora Czurkina na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ będzie demonstrowany kiedyś jako podręcznikowy przykład putinowskiej szkoły kłamców.

Demokratyczna i niepodległa Ukraina ma w Polsce przyjaciół wiernych i niekoniunkturalnych. Władze państwa polskiego słusznie podkreślają potrzebę solidarności międzynarodowej i słusznie o nią zabiegają. Polska opinia publiczna winna zachować chłodny umysł i nie ulegać emocjom. Musimy postępować twardo, ale racjonalnie. Pamiętajmy bowiem: wielkorosyjska buta Breżniewa, która doprowadziła do agresji na Afganistan, spowodowała zarazem, że to w Afganistanie podczas tej haniebnej wojny łamało sobie zęby sowieckie imperium.

Ukraina może być początkiem końca Putina.

A dziś powiedzieć możemy tak, jak mówi wielu rosyjskich demokratów: „Kakoj pozor dla Rosji…”. Jaka hańba dla Rosji.

 


Cały tekst można przeczytać tutaj.