Po tym, co zrobiła Rosja, stałem się zwolennikiem wstąpienia Ukrainy do NATO

Rozmowa Zaura Naurmamedowa z Serhijem Wysockim (Vesti.Az | 15.03.2014)

– Jak ocenia pan aktualną sytuację polityczną na Ukrainie?

– Sytuacja wewnątrz Ukrainy jest skomplikowana i niestabilna. Przez 23 lata ukraińskie elity nie zajmowały się budowaniem państwa, lecz prowadziły politykę pasożytniczą. W samej strukturze ukraińskiego państwa tkwiło założenie istnienia licznych elit i grup społecznych, wchodzących w tymczasowe alianse z różnymi zewnętrznymi aktorami i między sobą.

Czyli: panował duch chciwości, co w powiązaniu z brakiem jakiegokolwiek wyraźnego czynnika jednoczącego powodowało, że życie polityczno-gospodarcze w kraju znajdowało się stale w stanie mniejszego lub większego bałaganu. Zwycięski Majdan jedynie pogłębił sprzeczności między różnymi częściami elity i społeczeństwa. I nie chodzi tu o osławione i sztuczne dzielenie Ukraińców według kryterium językowego. Ja sam jestem rosyjskojęzycznym Kijowianinem, a spędziłem na Majdanie trzy miesiące nie tylko z powodu obowiązków zawodowych.

Chodzi raczej o to, że opozycja, która teraz doszła do władzy, zamierzała naprawdę poważnie zająć się ukaraniem byłej władzy i jej głównych graczy, odpowiedzialnych za średniowieczną rzeź w centrum Kijowa, przy czym istotne znaczenie ma tu fakt, że władza Partii Regionów i jej akcjonariuszy opierała się na dość twardym elektoracie. W obliczu zewnętrznej agresji powstało ryzyko, że biało-błękitna (kolory Partii-Regionów) elita dla obrony własnych interesów rzuci się w objęcia Rosji i poprzez wywieranie odpowiedniego nacisku na swoich przedstawicieli w radach obwodowych regionu wschodniego i mobilizowanie swojego elektoratu umożliwi secesję tego regionu od Ukrainy. Dlatego nowy rząd, aby utrzymać jedność kraju, zrezygnował z rewanżu, aczkolwiek nie w stosunku do wszystkich – praktycznie wszystkie najważniejsze osoby z kręgu dawnej władzy znajdują się obecnie na liście ściganych. Równocześnie wiadomo, że nie wszyscy, którzy dopuścili się zbrodni przeciwko obywatelom zostaną ukarani. Środkowy krąg dawnej władzy może zachować wolność za celę lojalności w stosunku do centrum regionalnych elit regionów wschodnich.

To jednak z kolei generuje napięcie między nową władzą a tą częścią społeczeństwa, która wspierała Majdan, ponieważ wśród tamtych ludzi przekonanie o konieczności ukarania winnych jest bardzo silne. Należy też w tym wszystkim uwzględnić, że w świecie mediów i polityki cały czas aktywna jest moskiewska piąta kolumna, której zwyczajnie nie da się szybko wyplenić metodami prawnymi. I kolejne czynniki: oczekiwanie części społeczeństwa, że rząd podejmie bardziej radykalne kroki w celu rozwiązania kryzysu na Krymie oraz problemy gospodarcze.

W społeczeństwie i polityce jest mnóstwo zamrożonych konfliktów, które zostaną rozmrożone zaraz po tym jak aktywna faza konfliktu między Rosją a Ukrainą zakończy się. Naszym krajem będą targały wstrząsy jeszcze długo.

 

W czym tkwi niebezpieczeństwo związane z aktualną sytuacją na Krymie?

(…) Jeśli chodzi o Ukrainę, to teraz przede wszystkim dobrze rozumiemy, że najdłuższy odcinek naszej granicy jest linią oddzielającą nas od agresora. Poza tym, Ukraina dostała teraz w postaci Krymu swoje Naddniestrze, czyli obszar nieustającej destabilizacji, przy pomocy którego Rosja może Ukrainie komplikować życie. Widzę też jednak i pozytywny aspekt: po raz pierwszy od momentu uzyskania niepodległości Ukraina zderzyła się z prawdziwym wyzwaniem, które może

swoje Naddniestrze – punt stałej destabilizacji i dźwignię wpływu, przy pomocy której Rosja może komplikować życie Ukrainie. Ale ja widzę i pozytywny aspekt: po raz pierwszy w okresie swojej niepodległości Ukraina zderzyła się z realnym wyzwaniem, któremu stawić czoła może tylko nowoczesne, silne państwo. Ta sytuacja może sprzyjać powstaniu w naszym kraju silnej państwowości, opartej na zasadzie prymatu interesu państwa przed interesem osobistym elit władzy.

 

– Premier Polski Donald Tusk powiedział, że Unia Europejska może podpisać umowę stowarzyszeniową z Ukrainą już na następnym posiedzeniu Rady Unii Europejskiej, czyli przed końcem marca. Czy nie uważa pan, że w obliczu narastającego napięcia w stosunkach z Rosją krok ten może być przedwczesny?

– Nie, ponieważ jest to w istocie jedynie pewien symbol tego, że Europa doceniła walkę społeczeństwa ukraińskiego o europejskie wartości. Podpisanie umowy o stowarzyszeniu z UE w żaden sposób nie wpłynie na status polityczny Ukrainy, będzie jedynie początkiem długiego procesu przygotowań do wstąpienia do UE. Stowarzyszenie zakłada nałożenie na Ukrainę zobowiązanie zreformowania prawa i daje pewne ulgi ekonomiczne (w przypadku podpisania umowy o Strefie Wolnego Handlu). Jest to raczej symboliczny wektor, wskazujący kierunek, do którego Ukraina chce dążyć. Prawdziwe problemy w stosunkach z Rosją mogłaby wywołać próba szybkiego przyłączenia Ukrainy do NATO. Ukraiński rząd jest jednak ostrożny i na nie podnosi tej kwestii.

Od siebie dodam, że po tym, co zrobiła Rosja, sam stałem się jeszcze większym zwolennikiem przystąpienia Ukrainy do NATO, choć wiem, że w najbliższych latach jest to mało realne. Ważnym jest, abym niezależnie od braku formalnego członkostwa w NATO Ukraina mogła uczyć się od Zachodu, jak budować silną armię.

 

– Co należy zrobić, aby nie dopuścić do rozpadu Ukrainy? Czy projektując nowy kurs kraju obecne władze popełniły pana zdaniem jakieś błędy?

– Na razie nie widzę znaczących błędów. W sytuacji zewnętrznej agresji ukraińskie władze robią, co mogą. I ja ich postępowanie raczej popieram. Apelowanie do świata zewnętrznego, nie uleganie prowokacjom na Krymie, który mogłyby wywołać konflikt zbrojny, racjonalna strategia współpracy z regionem wschodnim, powstrzymywanie się od prób siłowego rozwiązania problemu separatyzmu, praca służb specjalnych – czyli maksimum tego, co można teraz robić, robi się. Główny problem to sprawa granicy wschodniej i lojalności władz wschodnich obwodów Ukrainy. Rosja robi wszystko, aby zdestabilizować Wschód, a granica z Rosją jest ewidentnie dziurawa, pogranicznicy skorumpowani i bardzo silne są wpływy prorosyjskich sił zwłaszcza w Doniecku i Ługańsku. Nie wierze, że można temu zaradzić bez eliminacji zewnętrznego nacisku, ale to z kolei zależy od Zachodu i nacisku Zachodu na Rosję. A zatem, próbując porozumieć się z Zachodem w sprawie jego udziału w szukaniu drogi wyjścia z kryzysu, władze Ukrainy pośrednio działają na rzecz stabilizacji wewnętrznej w kraju.

Aby nie dopuścić do rozpadu, konieczne jest przede wszystkim powstrzymanie rosyjskiej agresji. Do tego z kolei niezbędny jest silny nacisk Zachodu, jego gotowość do zaangażowania się w konflikt, jeśli przerodzi się on w wojnę, program „pacyfikacji” Rosji i maksymalne wsparcie dla ukraińskich reform – przede wszystkim armii i struktur siłowych.


Tłum z jęz. rosyjskiego: Katarzyna Chimiak

Tekst oryginalny: http://vesti.az/news/196428