Tatarski bohater Związku Radzieckiego

Pierwszy w historii film krymskotatarski o wysiedleniu Tatarów z Krymu wywołał w Rosji wściekłość. Bliska Kremlowi „Komsomolskaja Prawda” zmieszała go z błotem, a rosyjski konsul generalny w Symferopolu zabronił pójścia na premierę zaproszonym weteranom Armii Czerwonej.

Fabułę „Chajtarmy” (słowo to oznacza „powrót”, ale jest też nazwą tańca Tatarów krymskich) Achtema Sejtabłajewa osnuto na historii Sułtana Ameta-Chana, asa sowieckiego lotnictwa, który zestrzelił 30 niemieckich samolotów. Gdy w maju 1944 r. Armia Czerwona kończyła wyzwalać Krym, Amet-Chan pojechał na kilkudniowy urlop do rodzinnej Ałupki nad Morzem Czarnym. Lotnik – ukazany w filmie jako czupurny i beztroski chwat – poleciał tam myśliwcem. Do miasteczka, tyle że lądem, pojechali też jego dwaj koledzy z jednostki – Rosjanin i Francuz (ten zabieg pozwolił Sejtabłajewowi pokazać tradycyjną gościnność Tatarów krymskich).

Na ulicach Ałupki widzimy piękne dziewczyny, ale też weterana, który na wojnie stracił obie ręce. O kolaboracji z Niemcami nie ma mowy, za to ojciec Amet-Chana, miejscowy autorytet, podczas biesiady wznosi toast za Stalina. Ale to właśnie w czasie pobytu trójki lotników w Ałupce NKWD przeprowadza deportację Tatarów. Amet-Chan, dwukrotny Bohater Związku Radzieckiego, nie może nawet ochronić swej rodziny i tylko dzięki pomocy kolegi Rosjanina nie zostaje zastrzelony.

Powietrzny as

Amet-Chan po wojnie zabiegał o powrót Tatarów do ojczyzny, przez co narobił sobie kłopotów. Od 1945 r. władza chciała mu nawet postawić pomnik, byle nie na Krymie. W 1955 r., dwa lata po śmierci Stalina, monument stanął w jego rodzinnej Ałupce, a dziś ma też pomniki m.in. w Kijowie i Paryżu.

Po wojnie krótko pracował na akademii lotniczej, a później został pilotem oblatywaczem, brał udział w radzieckim programie kosmicznym. W 1971 r. zginął w katastrofie podczas testowania nowego silnika dla odrzutowca Tu-16LL mającego służyć jako latające laboratorium. Miał 50 lat.

Pochowany został w Moskwie, a w 2002 r. jego imieniem nazwano planetę wypatrzoną z obserwatorium na Krymie. W 2010 r. Tatarzy zabiegali o to, by stał się patronem lotniska w Symferopolu, ale Partia Regionów Wiktora Janukowycza odrzuciła tę propozycję.

Sprawa konsula Andriejewa

Główną rolę w „Chajtarmie” zagrał reżyser filmu Achtem Sejtabłajew, który urodził się w 1972 r., ale nie na Krymie, tylko w Uzbekistanie – jego matka została wywieziona na Ural jako sześciolatka, a ojciec do Uzbekistanu (miał wówczas cztery lata). Dopiero w końcu lat 80. Sejtabłajewowie mogli sprzedać dom w Uzbekistanie i kupili inny na Krymie. Dziś reżyser mieszka i pracuje w Kijowie, ma na koncie dziewięć filmów, a jego obraz „Mistrzowie z podwórza” wygrał międzynarodowy festiwal filmowy w Odessie.

„Chajtarmę” nakręcił na Krymie w 2012 r. za 1,5 mln dolarów, które wyłożył biznesmen Lenur Islamow, Tatar krymski. Zdjęcia powstały w Ałupce, Sudaku i Bachczysaraju, a 17 maja 2013 r. premierę w Symferopolu oglądali m.in. Mustafa Dżemilew, przewodniczący Medżlisu, czyli parlamentu Tatarów krymskich, oraz wnuczka Ameta-Chana Weronika. Rosyjski konsul Władimir Andriejew zabronił udziału w pokazie ośmiu lotnikom weteranom Armii Czerwonej oraz uczniom tatarskiego asa lotnictwa – wprawdzie „Chajtarmy” nie widział, ale i tak uznał, że film fałszuje historię. Czterech lotników weteranów przestraszyło się i nie poszło na premierę, ale po protestach Ukrainy i Tatarów rosyjskie MSZ nazwało wypowiedzi konsula nieprawidłowymi i konsul stracił pracę.

Czy w Moskwie obejrzą?

W ekipie filmowej było tylko czterech Tatarów krymskich, pozostali to Ukraińcy, Rosjanie, Żydzi, Grecy, Bułgarzy i Ormianie. Natomiast w scenach zbiorowych wystąpiło około tysiąca tatarskich naturszczyków, często ludzi pamiętających wywózkę. – Ten film powstał dla naszych starców, którzy przeżyli na wygnaniu po to, żeby dać życie nam. Jest także przestrogą dla naszych dzieci – mówił reżyser.

W Rosji „Chajtarma” wywołała wzburzenie, a bliska Kremlowi „Komsomolskaja Prawda” poświęciła jej dwie krytyczne recenzje. Wacław Radziwinowicz, moskiewski korespondent „Gazety Wyborczej”, porównywał obraz Sejtabłajewa do „Katynia” Andrzeja Wajdy. Polski film w końcu udało się pokazać w Rosji; pytanie, czy podobnie stanie się z „Chajtarmą”. Jak mówi współproducentka filmu Iwanna Diadiura, film dostał zezwolenie na dystrybucję w Rosji rok temu, ale żeby go wyświetlić, potrzebne są jeszcze kina. – A po premierze i historii z symferopolskim konsulem nikt nie chciał „Chajtarmy” w Rosji. W końcu została dołączona do programu Festiwalu Kina Muzułmańskiego w Kazaniu, a następnie usunięta. Zdawaliśmy sobie sprawę, jak trudny jest to temat, a film pokazywany był w „trudnych” miastach wschodniej Ukrainy, m.in. Charkowie i Dniepropietrowsku, i był przyjmowany dobrze – opowiada Diadiura.

Nagroda od Rosjanina

Po aneksji Krymu przez Rosję „Chajtarmę” wyróżniono prestiżową nagrodą Nika dla najlepszego filmu z krajów bałtyckich i Wspólnoty Niepodległych Państw. Obraz rekomendował Związek Filmowców Ukrainy, ale szefem akademii filmowej przyznającej wyróżnienie był Rosjanin, 76-letni Andriej Konczałowski, twórca m.in. „Syberiady” i „Domu wariatów”, brat uległego wobec Kremla reżysera Nikity Michałkowa. Konczałowski to jeden z pierwszych ludzi rosyjskiej kultury, którzy potępili aneksję Krymu.

Założona przez Stevena Spielberga fundacja Shoah zabiega o to, by „Chajtarmę” włączono do programu nauczania w ukraińskich szkołach, a po pokazach w USA, Kanadzie, Niemczech i Turcji jest nadzieja, że film zobaczy też polska publiczność – być może pokaże go TVP. Sejtabłajew uważa też, że skoro 18 maja film pokazały ukraińskie telewizje, to nie ma już przeciwwskazań, by znalazł się w internecie.

„Chajtarma 2”?

Czy będzie druga część „Chajtarmy” o życiu Tatarów na wygnaniu i ich powrocie? – Rok temu jej nakręcenie było bardziej realne – mówi Iwanna Diadiura. – Film miał duże szanse na państwową dotację, szukaliśmy też innych źródeł, ale teraz sytuacja Ukrainy się skomplikowała…

Większe szanse na produkcję ma film o Saide, pracownicy przedszkola w Bachczysaraju, która w 1942 r. uratowała 90 żydowskich dzieci przed hitlerowcami. Nadała im tatarskie imiona, nauczyła języka tatarskiego i modlitw. Gdy gestapowcy, którym ktoś doniósł o ukrywających się małych Żydach, zrobili dzieciom egzamin, wszystkie go zdały i ocalały. Mimo to Saide przez dwa tygodnie torturowano.

A kiedy w maju 1944 r. rozpoczęły się deportacje Tatarów, Saide udowodniła NKWD, że ma pod opieką dzieci żydowskie, a nie tatarskie, i uratowała je po raz drugi. Gdy w końcu ją deportowano, dzieci biegły za ciężarówką, krzycząc: „Oddajcie naszą mamę!”.

Sejtabłajew zdecydowanie wypowiada się o aneksji Krymu przez Rosję: – Gdybym wiedział, co się stanie, to zamiast robić film, tworzyłbym armię. Nikomu nie radzę myśleć o powtórce z tego, co zrobiono Tatarom 70 lat temu. Dobrowolnie ze swej ziemi już nie wyjadą. Dziś nasz naród to nie tylko starcy, kobiety i dzieci. Krym jest wielonarodowy i wielowyznaniowy, współistnienie w pokoju to jedyna możliwość, by normalnie tam żyć.


Cały tekst można przeczytać tutaj.

Emisja filmu Chajtarma (Powrót) w reż. Achtema Sejtablajeva będzie miała miejsce 3 czerwca w TVP SA program 1, o godz. 21.25.