Za waszą i naszą wolność! Josyf Zisels (przemówienie wygłoszone na Majdanie w Kijowie 15 grudnia 2013 roku)

Dzień dobry, szanowni zebrani!

W 2004 roku stałem na tym samym placu Niepodległości, na tym Majdanie, na scenie, która wtedy była tu zbudowana. I myślałem o tym, jaki szczęśliwy jest mój los. Bo ja, spędziwszy sześć lat w więzieniach Breżniewa, pozostałem przy życiu, pozostałem człowiekiem. Razem z wieloma innymi przyjaciółmi – więźniami politycznymi, niestety nie ze wszystkimi, dożyłem do tej chwili. Dożyłem nie jedynie do formalnej niezależności Ukrainy, ale czasów, gdy ludność Ukrainy przekształca się w lud, a obywatele – w polityczny ukraiński naród.

Z tej sceny zwróciłem się wtedy do przedstawicieli mniejszości narodowych Ukrainy, do tych ukraińskich obywateli, którzy nie są etnicznymi Ukraińcami, chociaż mieszkają w tym kraju od stuleci, zachowując swój język, kulturę, religię i zwyczaje. Zwróciłem się do nich z wezwaniem, aby wyszli na Majdan i zrobili razem krok ku przyszłej europejskiej Ukrainie, do europejskiego ukraińskiego politycznego narodu.

Ja, przedstawiciel jednej z mniejszości narodowych – mniejszości żydowskiej, chciałem wtedy powiedzieć wszystkim obecnym na Majdanie, całej Ukrainie – w imieniu i innych milionów przedstawicieli mniejszości narodowych, że jesteśmy razem z wami, jesteśmy razem z Ukraińcami na drodze do przyszłości. Ale ja nie mogłem tego powiedzieć, bo to nie byłoby prawdą.

Wtedy, w odległym 2004 roku, administracji prezydenckiej udało się za pomocą specjalnych technik propagandowych zastraszyć wielu obywateli nie Ukraińców, zastraszyć ich sztucznie stworzonym obrazem Ukraińca-banderowca, Ukraińca-ksenofoba, Ukraińca-antysemity. Połowę obywateli Ukrainy siły te wystawiły na międzynarodowy osąd  jako faszystów, którzy rwą się do władzy. Wtedy prowokacja nie zadziałała, Majdan zwyciężył, pomimo że wielu zdezorientowanych ludzi nie zdołało wznieść się nad swoje stereotypy i zagłosować na przedstawiciela zjednoczonej opozycji, na Wiktora Juszczenkę.

Dzisiaj sytuacja na Ukrainie bardzo przypomina rok 2004, bo przeciwko Euromajdanowi, przeciwko zjednoczonej opozycji, przeciwko nam z wami znowu wykorzystywane są te same propagandowe schematy. Próbuje się nas skłócić, skłócić jednego z drugim i sprowokować sztuczny konflikt mniejszości narodowych z Ukraińcami. Ale przez te lata, przez krótki czas, Ukraina i jej obywatele stali się inni. Majdan zmienił się, i to nie tylko za sprawą barykad, lecz bardziej – za sprawą ludzi, którzy bronią na nich swojej godności. Nie jesteśmy już tak naiwni jak byliśmy wtedy, nie idealizujemy już naszych opozycyjnych liderów – współpracujemy z nimi, uświadamiając sobie, że oni nie są mesjaszami, lecz zwykłymi ludźmi takimi samymi jak my i wy. Nie jesteśmy nimi oczarowani, dlatego nie będziemy rozczarowani.

Wróciłem na Majdan i znowu pragnę zwrócić się do was, do Majdanu, do Ukrainy w imieniu mniejszości narodowych z konstatacją wspólnoty dążeń, Ale poczucie realizmu mnie przed tym powstrzymuje. I dlatego zwrócę się zaraz znowu do nich, do milionów obywateli naszego kraju, do przedstawicieli mniejszości narodowych. Marzę o tej chwili, gdy będę mógł zwrócić się do nich w języku ukraińskim, ale to za wcześnie, bo w ciągu 22 lat niepodległości Ukrainy nie wszyscy z nas opanowali język ludzi, wśród których my dość nieźle i od dawna żyjemy.

Teraz zwrócę się do nich w języku rosyjskim i mam nadzieję dożyć czasów, gdy można będzie rozmawiać z nimi wszystkimi w jednym państwowym języku – po ukraińsku.

Szanowni rodacy, przedstawiciele narodowych mniejszości Ukrainy!

Jestem jedynym z was – przedstawicieli różnych etosów i narodów, którzy z woli losu i historii znaleźli się na Ukrainie. Odróżnia nad od Ukraińców nie tylko pochodzenie etniczne, rasa i religia, nie tylko obyczaje i tradycje, ale i ta ważna okoliczność, że żyjąc na Ukrainie żyjemy jednocześnie w swoich diasporach.

Niezależnie od tego, jak dawno temu części naszych narodów osiedliły się na Ukrainie, większość z nas miała ten sam wybór: możemy wyjechać do swojej historycznej ojczyzny albo pozostać na Ukrainie i dzielić los jej mieszkańców. I jakikolwiek by ten nasz wybór nie był, powinniśmy zawsze rozumieć, że ukraiński naród jest pozbawiony takiego wyboru, on żyje w swoim kraju i innej ojczyzny nie ma i mieć nie może.

Znaleźliśmy się na terytorium imperiów (rosyjskiego, austro-węgierskiego, osmańskiego) także w tym celu, aby przetrwać w tych imperiach. Stworzyliśmy oryginalne formy tożsamości, zachowując w dużym stopniu jej treść – religię i obyczaje. Charakterystyczną cechą tej formy tożsamości była bezwarunkowa orientacja na władze imperium, na metropolię (na imperatora, cara, sułtana, generalnego sekretarza, prezydenta). 

Wedle sprawdzanej przez stulecia reguły, kierując się instynktem samoobrony wspólnoty w diasporze, polegaliśmy na władzy w najważniejszych kwestiach. Tylko władza mogła dać lub odebrać nam nasze prawa, a także ochronić od przykrości, a nawet tragedii, w naszej wspólnej historii. Dążyliśmy do stabilności, ponieważ w imperiach tylko w warunkach stabilności, tylko pod ochroną imperatorskiej władzy mniejszości narodowe mogły spokojnie i swobodnie rozwijać swoją kulturę, swoje tradycje, zagwarantować następstwo pokoleń, czyli dalsze istnienie w przyszłości.

Czy to zawsze jest słuszne? Przecież narody, wśród których żyjemy nie zawsze przeżywają okresy stabilnego rozwoju. Czasem następuje czas zmian, gdy podnoszą się one do walki o swoją narodową niepodległość, o swoje socjalne i demokratyczne prawa. Orientując się ciągle na władze my, mniejszości narodowe, mimowolnie popadamy w sprzeczności, a czasem i w konflikt z narodem, który żyje w swoim kraju i marzy o lepszej przyszłości dla niego. Instynkt samoobrony popycha nas w kierunku władzy zaś poczucie sprawiedliwości i współczucie – często przywodzi niektórych z nas, w szczególności nasze dzieci, do obozu sojuszników walczącego narodu. Tak było wiele razy w naszej historii: w zachodniej Europie, w Polsce, w krajach bałtyckich i na południowym Kaukazie i naturalnie, na Ukrainie.

Takie czasy przemian nastąpiły teraz na Ukrainie i my znowu, jak wiele już razy bywało w naszej historii, stoimy przez niełatwym wyborem: po czyjej stronie mamy stanąć – ludzi czy z autorytarnej władzy, uczciwych obywateli czy złodziejstwa i korupcji, czy pójść za naszymi instynktami czy za uczuciami? Czy chcemy powrócić do naszej euroazjatyckiej przeszłości czy podążać ku europejskiej przyszłości, ku rzeczywistości, w jakiej żyją dzisiaj kraje Europy, położone obok nas. My, wszyscy, obywatele Ukrainy, dzięki nieustającemu komunikowaniu się z obywatelami tych krajów, dzięki bywaniu w tych krajach dobrze wiemy, że to nie są oczywiście baśniowe, idealne królestwa, ale są to kraje i narody, które swoją wolą i wytrwałością wywalczyły godne życie dla większości swoich obywateli.

Władza, wiedząc o naszych słabościach, o naszym odwiecznym problemie wyboru, znów próbuje przeciągnąć nas na swoją stronę, straszyć nas „nacjonalistami i faszystami”, oddzielić i skonfliktować nas z ukraińskim narodem, który z coraz większym przekonaniem wybiera swoją europejską przyszłość. Władza, wykorzystując rozmaite sztuczki i prowokacje, próbuje wszystkich nas zatrzymać w euroazjatyckiej przeszłości, próbuje zepsuć nasze dzieci, wabiąc ich swoim zdobytym drogą korupcji korytem, uwieść możliwościami nielegalnego wzbogacenia się.

Gdy występowałem zeszłej niedzieli w Berlinie na spotkaniu ekspertów z wielu europejskich krajów, próbowałem obiektywnie naświetlić sytuację na Ukrainie i odpowiedzieć na wiele pytań. W szczególności, odpowiadając na pytanie o stopień ryzyka i zagrożenia dla Żydów i żydowskich wspólnot na Ukrainie, powiedziałem, że ryzyko i zagrożenia są wszędzie. Ale obecnie na Ukrainie ryzyko i zagrożenia atakami ze strony protestujących ludzi czy nawet radykalnych grup jest minimalne, a maksymalne zagrożenie stwarzają prowokacje władzy, która organizuje je stale w celu realizacji siłowego scenariusza albo wprowadzenia stanu wyjątkowego.

Ukraińcy to bardzo spokojni i życzliwi ludzie, szczególnie w okresach przemian, w okresie Majdanu. Prowokacja może być zorganizowana i przeprowadzona wszędzie i przez każdego. Najważniejszym jest, aby prowokacja nie przekształciła się w reakcję łańcuchową i doświadczenie trzech tygodni Majdanu potwierdza, że większość prowokacji aktywiści Majdanu rozbrajamy sami.

Wracam do kwestii odwiecznego wyboru, przed którym stoją mniejszości narodowe żyjące w diasporze.  Czy nie przyszła pora, aby mniejszości narodowe przerwały to błędne koło wyboru i przyłączyły się do tych, którzy stoją na wielotysięcznych Euromajdanach Ukrainy. Przecież nie stoimy przed politycznym wyborem, na jaką partię, czy na jakiego kandydata, głosować w wyborach. Teraz znaleźliśmy się przed wyborem między godnością i przystosowaniem, między wolnością i niewolnictwem, między przeszłością a przyszłością.

Mężczyźni i kobiety, niezależnie od rasy, narodowości i religii, zawsze pragną tylko jednego – zdrowia i szczęścia dla swoich dzieci, aby dzieci wyrosły na uczciwych i sprawiedliwych ludzi, wykształconych, z poczuciem własnej godności. Niech każdy z nas zada sobie pytanie: czy możemy to osiągnąć mając taki rząd? I czy nie przyszła już pora, abyśmy wszyscy razem na drodze prawnej zmienili ten rząd na taki, który razem z nami zaprowadzi Ukrainę ku europejskiej przyszłości.

Powtórzmy wszyscy razem wspaniałe hasło naszej wspólnej przeszłości: „Za naszą i waszą wolność!”

Rad przechodzę teraz znowu na język ukraiński, niczym z prozy do pieśni, i zwracam się już do wszystkich was, którzy czują i widzą nasz Majdan. Nasza imperialna, komunistyczna przeszłość nie chce nad uwolnić. My się jeszcze z nią, z tą przeszłością, nie rozliczyliśmy. Nie osądziliśmy komunistycznej ideologii i jej licznych następstw, które wraz z ideologią przyniosły narodom Ukrainy i wielu innym narodom przemoc i rozlew krwi, Hołodomor i represje, zniszczenie języków i kultur, religii i tradycji. Imperium i niewolnictwo jeszcze tkwią w każdym z nas, ale wychodząc na majdany Ukrainy, wyrzucamy je z siebie, pomagając jeden drugiemu.

Naszą imperialną, komunistyczną przeszłość kształtowały głównie kłamstwo i brak prawa do prawdy, przemoc i brak prawa do obrony. Wyszliśmy z imperium, ale przez 22 lata niepodległości, chociaż pojawiło się prawo do prawdy, słyszeliśmy wystarczająco wiele kłamstw. A w noc na sobotę 30 listopada władza zademonstrowała nam swoją gotowość do przemocy i rozlewu krwi. Przypomniała nam, że jeszcze nie jesteśmy wolnymi ludźmi w swoim państwie, które zamiast prawa do obrony proponuje nam przemoc i kłamstwo, okrywające ją.

Gdy my, pragnąc wolności, wychodzimy na Majdan, marzymy o jednym – o wspólnej godnej przyszłości. A żeby móc osiągnąć tę godną przyszłość, musimy na drodze prawnej wymienić nasze władze. Bez względu na to, kiedy nastąpią wybory prezydenckie lub parlamentarne, musimy do nich dożyć i razem zabezpieczyć ich transparentność i demokratyczność. Z tym rządem tego nie osiągniemy. Potrzebny jest nam nowy rząd, rząd jedności narodowej, który utrzyma kraj na skraju przepaści, obroni jego całość, nie dopuszczając do waśni ani wojny domowej, oraz zorganizuje cywilizowane wybory bez żadnych fałszerstw i administracyjnych zabiegów. Dopóty, dopóki nie mamy takiego rządu, pozostaje nam tylko jedna pokojowa broń – majdany, które mogą przekształcić się w wszechukraiński Majdan, w bezterminową kampanię obywatelskiego nieposłuszeństwa!

3000 lat temu mój naród szedł od niewoli do wolności przez 40 lat.

Nam – narodowi Ukrainy – brakuje już niewiele!

Tylko razem! Walczcie – zwyciężycie!

Sława Ukrainie!

 


Tłum. z jęz. ukraińskiego i rosyjskiego: Katarzyna Chimiak

Red. Janusz Pac

Tekst oryginalny: http://www.vaadua.org/news/iosif-zisels-vistup-na-narodnomu-viche-ievromaydan-pid-chas-dnya-gidnosti